Ostatnio spotkałem się z opinią, że energetyka jądrowa nie jest demokratyczna. Co to w ogóle znaczy? Demokracja to władza ludu – kiedyś starożytny Ateńczycy siadali w Teatrze Dionizosa i wspólnie podejmowali decyzje. Dziś demokracja polega na wybieraniu swoich reprezentantów w wyborach. Demokracja to prezydenci, posłowie i ludzie, którzy na nich głosują.
Co to ma wspólnego z energetyką? Może lepiej zapytać – co w energetyce jest demokratyczne? Dostaję odpowiedź: OZE. Dlaczego? Bo każdy może sobie założyć panel PV na dachu. Kowalski nie postawi wielkiego reaktora, ale panel na dachu założyć może. Czyli dochodzimy na wniosku, że tu nie chodzi o demokrację tylko o poczucie własności. Dochodzi do tego także sprzeciw wobec wielkich molochów, korporacji i państwowych spółek.
Czyli jeśli atom nie jest demokratyczny to jaki? Jest królem w koronie czy może jest komunistą z czerwonym sztandarem? Najwięcej elektrowni jądrowych jest w USA, które bez wątpienia są krajem demokratycznym. W USA wybudowano także pierwszą prywatną elektrownię jądrową. Tymczasem u nas wiatraki na Bałtyku chce budować PGE, która jest spółką Skarbu Państwa – wielką biurokratyczną korporacją. Czy OZE budowane przez państwowe molochy są tak samo komunistyczne jak niedemokratyczny atom?
Odwróćmy sytuację i wyobraźmy sobie, że wspólnota mieszkaniowa stawia mały reaktor jądrowy, np. BWRX-300, NuScale, Akademik Łomonosow czy coś w tym stylu. Nie zarządza tym wielki moloch tylko wspólnota mieszkaniowa. Taki mały atom jest demokratyczny czy nie? Jeżeli atom nie jest demokratyczny z założenia, bo nie i już, to panele PV są demokracją ludową – wszakże produkowane są w większości przez Chińską Republikę Ludową, która z demokracją ma niewiele wspólnego 🙂
Czy znaczenie demokracji zostało przeinaczone i stało się pustym sloganem marketingowym, tak jak smart, bio, eko i inteligentne cośtam?
Zobacz więcej
Czy faktycznie SMR nigdzie nie ma?
Piotr Naimski: 60 mld PLN na energetykę jądrową w Polsce w 10 lat
dr Ben Heard: zakaz atomu w Australii to klimatyczna zbrodnia